PRZEZ DZIEJOWE ZAWIERUCHY - CD


Zimą 1914/15 Bieszczady po raz pierwszy znalazły się "na świeczniku historii". W górach toczyły się niezwykle ciężkie walki pomiędzy Rosjanami usiłującymi przedostać się na południe i wojskami austro-węgierskimi broniącymi rozpaczliwie lini Karpat. W zaciekłych bojach o Przełęcz Użocką w grudniu i Łupkowską w lutym, w nieudanym kontrnatarciu austriackim pod Baligrodem w marcu padły dziesiątki tysięcy ludzi. Straszliwy był los rannych, którzy z braku możliwości ewakuacji po prostu zamarzali na trzydziestostopniowym mrozie. Rozstrzygnięcie zapadło zupełnie gdzie indziej: po przegranej w maju 1915 r. bitwie pod Gorlicami Rosjanie musieli w pośpiechu wycofać się z frontu karpackiego i więcej tu nie wrócili. Pozostały rozrzucone po górach prowizoryczne cmentarze i pojedyncze mogiły żołnierskie, o których dziś w większości nikt już nie pamięta. Po 1918 r. nowa granica oddzieliła polskie Bieszczady od południowych stoków Karpat, zrywając tradycyjne więzi gospodarcze. Skończył się m.in. dochodowy handel węgierskim bydłem, co przyczyniło się do zubożenia bieszczadzkiej wsi. Podupadła też wielka własność, majątki ziemskie i folwarki jeden po drugim przechodziły w ręce żydowskich przeważnie przedsiębiorców, zainteresowanych przede wszystkim eksploracją lasu, często prowadzoną w sposób rabunkowy. W latach trzydziestych w Bieszczadach rozpowszechnił się ruch dobrze zorganizowanych wiejskich spółdzielni ukraińskich, które w pewnej mierze wyrugowały panujący dotąd niepodzielnie handel żydowski i przyczyniły się do ostatecznego skrystalizowania świadomości narodowej miejscowych chłopów. Aż do II wojny światowej góry wolne były jednak od konfliktów narodowościowych. Miejscowi Polacy i Ukraińcy żyli w zgodnie, małżeństwa mieszane nie należały do rzadkości. Podczas tzw. powstania leskiego w 1932 r. jedni i drudzy wystąpili solidarnie przeciwko administracji państwowej. Nic nie zapowiadało nadchodzącej tragedii. Okupacja hitlerowska była w Bieszczadach względnie mało dotkliwa w porównaniu z innymi regionami kraju. Polski ruch oporu skupiał się w okolicach miast; głębiej w górach, gdzie Polacy stanowili nieliczną mniejszość, działały jedynie szlaki przerzutowe na Węgry. W 1942r. Niemcy dokonali eksterminacji bieszczadzkich Żydów. Największe egzekucje miały miejsce w Zasławiu ( obecnie dzielnica Zagórza ) oraz Lutowiskach. Polskie oddziały partyzanckie zaczęto organizować dopiero w 1944 r., w ramach akcji "Burza". W tym samym czasie pojawił się w Bieszczadach oddział Mikołaja Kunickiego "Muchy", złożony w dużej mierze z wołyńskich Polaków, lecz podporządkowany sowieckiemu dowództwu. Na górze Stoły w masywie Połoniny Wetlińskiej Kunicki odbierał lotnicze zrzuty zaopatrzenia, staczał liczne utarczki z mniejszymi oddziałami niemieckimi i policją ukraińską. Rozmiary i ranga tych działań są jednak w dawniejszych publikacjach, zwłaszcza w wydanych drukiem wspomnieniach samego "Muchy", mocno wyolbrzymione. Punktem zwrotnym i najsmutniejszą kartą historii Bieszczadów są lata 1945-47, lata walk z Ukraińską Powstańczą Armią, zakończone całkowitym wysiedleniem ludności w ramach akcji "Wisła".


BIESZCZADY ZDOBYWANE PO RAZ DRUGI


Po deportacji ludności ukraińskiej większa część Bieszczadów przez szereg lat pozostawała bezludna. Tylko w okolice podgórskie w rejonie Leska napłyneli osadnicy z przeludnionych wsi Rzeszowszczyzny. Chętnych na osiedlanie się w górach brakowało, gdyż lepsze warunki można było jeszcze w tym czasie znaleść na Ziemiach Zachodnich. Zabudowa opuszczonych bieszczadzkich wsi, o ile nie spłoneła w czasie walk, służyła jako rezerwuar budulca i materiału opałowego, po który przyjeżdżali gospodarze nawet z bardzo odległych stron. Zmianę przyniósł rok 1951, kiedy do Polski wróciły opróżnione z ludności, lecz nieźle zagospodarowane okolice Ustrzyk Dolnych. Na tereny te napłyneła fala przesiedleńców z oddawanego jednocześnie Sowietom skrawka południowej Lubelszczyzny ( około 4,5 tys. osób ). W sześć lat później powróciła z wysiedlenia pewna liczba rodzin ukraińskich. Tylko nieliczne mogły jednak wprowadzić się do swoich dawnych domów, gdyż przeważnie były one już zajęte lub zniszczone. Nie sprzyjało powrotom głęboko zakorzeniona wzajemna nieufność i niechęć Polaków i Ukraińców, a także trudności stwarzane z rozmysłem przez terenową administrację. Głębiej w górach zrazu powstawały tylko niewielkie osady leśne i hotele robotnicze dla ludzi pracujących sezonowo przy wyrębie. Napływał do nich element bardzo rozmaity: od niespokojnych duchów goniących za przygodą i wyrzutków społecznych uciekających przed ręką sprawiedliwości po statecznych ojców rodzin spod Limanowej czy Nowego Targu, szukających dodatkowego zarobku. Niewielu z nich zakorzeniało się w Bieszczadach na stałe. To żyjące chwilą bieżącą środowisko stwarzało specyficzny klimat, nieźle odzwierciedlony w głośnym filmie Baza ludzi umarłych. Dopiero od 1958 r. podjęto intensywną akcję osadnictwa rolnego w rejonie Cisnej i Wetliny. Zachętą miały być korzystne, długoterminowe kredyty. Obok prawdziwych rolników zwabiło to sporą liczbę "niebieskich ptaków", którzy nie znaleźli sobie miejsa gdzie indziej. Po zapoznaniu się z urokami życia w Bieszczadach wielu porzucało gospodarstwa. Od 1969 r. od kandydatów na osadników wymagano już praktycznej znajomości gospodarowania w warunkach górskich lub podgórskich. Łącznie przez piętnaście lat sprzedano 1100 gospodarstw, lecz 30% z nich nie utrzymalo się.
Na poprawę warunków życia w Bieszczadach wpłyneło ukończenie w 1962 r. budowy głównej szosy, tzw. Dużej Obwodnicy. Po raz pierwszy w historii można było teraz dotrzeć asfaltem do serca gór. W siedem lat później Mała Obwodnica połączyła Hoczew przez Polanę z Czarną; trzecią wielką inwestycją drogową była budowa tzw. Drogi Karpackiej z Komańczy do Cisnej (koniec lat siedemdziesiątych). Obecnie do wszystkich praktycznie bieszczadzkich wsi prowadzą lepsze lub gorsze drogi asfaltowe. W latach siedemdziesiątych powstała ponadto rozległa sieć dróg leśnych, wiodących stokami górskimi i służących wyłącznie do wywozu drewna. W większości są one zamknięte dla ruchu publicznego. Ukończona w 1968 r. budowa wielkiej zapory wodnej w Solinie trwale zmieniła krajobraz północnej części Bieszczadów i stworzyła dla regionu nowe perspektywy rozwojowe, przyciągając masowy ruch turystyczny. W latach sześćdziesiątych pojawiła się w bieszczadach specyficzna kategoria ludności. Część kiepsko sobie radzących miejscowych PGR-ów przekazano w zarząd Ministerstwu Sprawiedliwości, które zatrudniało w nich więźniów. Jeszcze pod koniec lat osiemdziesiątych funkcjonowało na tych zasadach gospodarstwo w Średniej Wsi. Innym rodzajem sezonowych "mieszkańców" Bieszczadów byli przez długi czas pasterze z rejonu Podhala, którzy po radykalnym ograniczeniu wypasu w Tatrach znaleźli tu miejsce dla swych owiec. Od lat siedemdziesiątych w Bieszczadach trwale zagościli harcerze. Początek dała zorganizowana z właściwą tamtym czasom gigantomanią operacja "Bieszczady-40", nawiązująca do obchodów czterdziestolecia PRL; w jej ramach harcerska młodzież z całego kraju miała przyczynić się do "ucywilizowania" zaniedbanego regionu. Choć różnie oceniano tę akcję, a zwłaszcza jej walory wychowawcze, nie można zaprzeczyć, że harcerze wiele uczynili dla miejscowej społeczności, a stanice ZHP wrosły w bieszczadzki pejzaż na stałe.

info - Przewodnik Bieszczady Pawła Lubońskiego BOSZ S.C. Oficyna Wydawnicza REWASZ