|
"Jaka wspaniała, pierwotna przyroda!" - zachwyca się początkujący bieszczadzki turysta, widząc z okna autokaru czy wagonika kolejki gęsto splątane chaszcze, morze zieleni na pozór bez śladów ludzkiej obecności. Wyprowadźmy go z błędu. Owszem, zachowały się w Bieszczadach niewielkie fragmenty dziewiczych lasów, nie tkniętych ręką człowieka. Kryją się one jednak w miejscach najmniej dostępnych i objętych dziś ścisłą ochroną, głównie w zakątkach wschodniej części pasma granicznego. Ogromna większość bieszczadzkiego środowiska przyrodniczego kształtowała się pod wpływem wielowiekowej, mniej lub bardziej intensywnej działalności gospodarczej. Zmieniał się skład gatunkowy lasów: bardzo wcześnie wytępiono cisy, których drewno było cennym surowcem eksportowym, wycinano masowo modrzewie - znakomity materiał budowlany. powiększały się obszary bezleśne: w dolinach wypalano i karczowano drzewa, by powiększyć areał gruntów uprawnych dla szybko rosnącej ludności; na grzbietach pojawiły się sztuczne polany wypasowe, masowy wypas bydła zmienił też rozmiary połonin i skład gatunkowy ich roślinności. W XIX wieku, zwłaszcza po wybudowaniu kolei, zaczeła się eksploatacja lasu na skalę przemysłową. Wielkie poręby zalesiano wprawdzie powtórnie, często jednak innymi gatunkami drzew, np. świerkiem, szybciej wprawdzie rosnącym od jodły, lecz słabo przystosowanym do miejscowych warunków glebowych i klimatycznych. Wielką klęskę przyniosła bieszczadzkim lasom zima 1928/29; podczas długotrwałych mrozów przekraczających czterdzieści stopni wymarzły ogromne obszary bukowych starodrzewów. Najwieksze jednak zmiany przeżyła przyroda Bieszczadów w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat. Jeszcze przed wojną krajobraz tych gór nie odbiegał tak bardzo od krajobrazu, jaki do dziś możemy podziwiać w ich wschodniej, ukraińskiej części, czy choćby w polskich Beskidach Zachodnich. Wystarczy spojrzeć na starą mapę topograficzną, bu się o tym przekonać. W każdej większej dolinie ciągneła się bez końca liżno rozrzucona zabudowa ogromnych, ludnych wsi, pola uprawne i kośne łąki wspinały się wysoko na zbocza, zagospodarowywano skrzętnie każdy skrawek nadającej się do użytku ziemi. Niewiele miejsca pozostawało dla dzikiej zwierzyny, zwłaszcza dużych drapieżników, szczególnie wrażliwych na obecność człowieka.
Po
wysiedleniu w 1947 r. dawnej ludności w Bieszczadach miał
miejsce niezwykle ciekawy proces ekologiczny, jedyny w tej skali
nie tylko w Polsce, lecz i w całej Europie: powrót przyrody na
tereny opuszczone przez człowieka. Ziemia przez kilkanaście lat
leżała odłogiem. Na dziczejące pola i łąki wkroczył wtórny
las. Najpierw pojawiły się jałowce, a w wilgotniejszych
miejscach olsza szara, poszerzająca swe dotychczasowe siedliska
w dolinkach potoków, później zaczeły rozprzestrzeniać się i
właściwe gatunki leśne. Do dziś w wielu miejscach wyraźnie
widoczna jest granica dawnych pól: jak nożem ucioł kończy się
wysokopienna, cienista buczyna o ubogim poszyciu, a zaczyna
zielone piekło niskich olszyn, gęsto podszytych czeremchą i
leszczyną, malinami, pokrzywą i wielkim bogactwem roślin
zielnych. To właśnie owa "pierwotna puszcza" nieświadomego
laika. Od połowy lat pięćdziesiątych zaczeły się próby
odwrócenia tego procesu. Na niektóre niżej położone i mniej
zdziczałe tereny powróciło nieśmiało klasyczne rolnictwo, które
jednak z trudem zapewnia mieszkańcom środki utrzymania. Przedsięwzięcia
rekultywacyjne na znacznie większą skalę, podejmowane przez państwowe
gospodarstwa rolne bez liczenia się z kosztami, z użyciem ciężkiego
sprzętu, a nawet materiałów wybuchowych, okazały się
nierentowne i wygasły wraz z upadkiem socjalizmu, pozostawiając
po sobie zdewastowane doliny i szpetną, chaotyczną zabudowę
gospodarczą. Dziś upowszechnia się zrozumienie, że Bieszczady
powinny pozostać krainą lasów i dzikiej zwierzyny, naturalnym
rezerwuarem wody dla stepowiejących nizin Polski. Coraz większą
powierzchnię dawnych pól i polan pokrywają sztuczne
drzewostany sosnowe, pod których osłoną będzie się w przyszłości
odtwarzał naturalny dla tych stron skład gatunkowy. Dla turysty
jest to wiadomość niepomyślna - ginie urokliwy składnik
bieszczadzkiego krajobrazu, do którego przywykliśmy, pod
uprawami leśnymi znikają ostatnie ślady dawnej obecności człowieka,
ostatnie ślady kilkusetletniej historii. Czyż to jednak nie
przyroda - z ludzką pomocą - sięga po swoje utracone przed
wiekami królestwo?
|
Tak więc Bieszczady to przede wszystkim las. Zajmuje on ponad 70%
powierzchni regionu, a w najbardziej górskich gminach Cisna i
Lutowiska wskaźnik ten przekracza 80% Dominującym gatunkiem
jest buk, którego udział wynosi 48% poza tym dużo jest jodły
(23%), olszy szarej (14%) i pochodzącej w większości ze
sztucznych nasadzeń sosny (9%), wreszcie świerka (6%). Inne
gatunki drzew - grab, jawor, modrzew, brzoza - występują jako
domieszki. Wyróżnikiem przyrody Bieszczadów jest specyficzny
układ pięter roślinnych wyraźnie odmienny niż w sąsiednich
grupach górskich. Wymienia się na ogół trzy takie piętra.
Piętro pogórza występuje na Przedgórzu Bieszczadzkim, a w
głębi gór tylko w dolinach rzecznych. Tworzą je tzw. lasy grądowe
- wielogatunkowe lasy liściaste z udziałem dębu, grabu, jodły
i lipy. Zjawiskiem szczególnym są torfowiska wysokie, które
skupiają się głównie w dolinie górnego Sanu. Szata roślinna
większości bieszczadzkich dolin uległa silnemu przekształceniu
przez gospodarkę człowieka; w latach powojennych zachodzą tam
procesy sukcesji, o których powiedzieliśmy wyżej. Piętro
regla dolnego, zaczynające się powyżej 500 m n.p.m., to królestwo
buczyn, w niższych partiach z domieszkami jodły i świerka, w
wyższych w niemal czystej postaci. W dolinkach potoków występuje
zespół olszynki karpackiej. Charakterystyczna cecha
bieszczadzkich lasów bukowych to niemal zupełny brak poszycia.
Runo leśne rozrasta się tu głównie wczesną wiosną, zanim na
drzewach rozwinie się listowie.
Górna granica Lasu przebiega w Bieszczadach na wysokości 1100-1200 m, a więc o 400 m niżej niż w Tatrach i 250 m niżej niż na Babiej Górze. Przypuszcza się, że jest to skutek oddziaływania suchych, ciepłych wiatrów wiejących z południa, od niezbyt w tej części łuku Karpat odległej Równiny Węgierskiej. Nie sprzyjają one rozwojowi górnoreglowych lasów świerkowych, wymagających chłodnego klimatu. Górny skraj lasu tworzą karłowate, płożące się buczki, a po części zarośla olszy kosej i jarzębiny. Zupełnie natomiast brak w Bieszczadach kosodrzewiny; pojedyncze jej egzemplarze, najpewniej sztucznie wysiane, można odnaleźć jedynie w okolicy Baligrodu. Wyżej zaczyna się już piętro połonin, w którym dominują zespoły łąkowe z dużym udziałem traw, a na mniej nasłonecznionych stokach północnych - rozległe borówczyska. Na grzbietowych skałkach rozwijają się cenne przyrodniczo murawy naskalne z licznymi gatunkami alpejskimi, np. kostrzewą niską i turzycą skalną. Specyficznym gatunkiem jest szczaw alpejski, który pleni się w sztucznie użyźnionych miejscach dawnych bacówek i koszarów
|